Związek i relacje – daję ci KLUCZ
Jest taka JEDNA rzecz, od której zależy to, czy relacja/związek przetrwa. A ściślej: czy relacja będzie rozkwitać, a Wy będziecie wzrastać w niej do pełni, czyli na bieżąco integrować to, co jeszcze pozostaje w obszarze nieświadomym, czy też będzie niechybnie chylić się ku NIEUNIKNIONEMU upadkowi.
I dotyczy to WSZYSTKICH relacji, w jakie się angażujesz: koleżeńskie, przyjaźnie, partnerskie, małżeńskie, relacje z rodzicami, relacje z dziećmi, z rodziną, ze współpracownikami, z klientami itp. itd.
Nawet, jeśli wydaje się, że nic nie może pójść nie tak, albo wręcz przeciwnie, że już wszystko stracone, dopóki nie poznasz TEGO klucza, który daje Ci 100% gwarancji co do przebiegu relacji, będziesz nieustannie zaskakiwany, pełen niepokoju, cierpienia, chaosu i niepewności. Innymi słowy: pozostajesz bez oparcia, bo jedynym oparciem, jakie możesz mieć jest PEWNOŚĆ, a ta jest wynikiem ZNAJOMOŚCI podstawowych praw, rządzących Wszechświatem, które, jak wielokrotnie udowadniałam, są dokładnie odwrotnością praw, którymi rządzi się, pogrążony we mgle i zupełnie niekompetentny życiowo, umysł.
Ten klucz to WZIĘCIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SWOJE EMOCJE
Co to oznacza?
W praktyce oznacza to, że kiedy DRUGA OSOBA spowoduje u ciebie emocje, np. zdenerwuje cię, sprawi ci przykrość, oleje cię, wystawi, potraktuje nieładnie, powie coś, co cię rani itp., TY ZAMIAST zwyczajowej projekcji („on/ona mi to zrobił/-a”), którą bezwiednie podsuwa ZAWSZE umysł (obwinianie), WYBIERASZ PRZYJĄĆ ZUPEŁNIE ODWROTNĄ, niż dotychczas, POSTAWĘ, która wygląda tak:
Te emocje (wkurzenie, irytacja, złość, smutek, bezsilność, przykrość, zranienie, upokorzenie etc.) oznaczają MOJĄ reakcję na strzał w EGO. Właśnie COŚ dotknęło mojego słabego punktu, pokazując MI, że w tym obszarze nie jestem WOLNY, tylko UWARUNKOWANY.
W TYM OBSZARZE oznacza TEN MÓJ obszar, a to oznacza, że ktokolwiek kiedykolwiek dotyka TEGO obszaru, dotyka MOJEGO EGO, i dopóki nie jestem w TYM obszarze WOLNY od EGO, zawsze będzie mnie bolało. Dostaję zatem informację o tym, że jeszcze jestem podatny na zranienie tak długo, jak długo EGO przesłania MNIE. Nie ma żadnego znaczenia, że uczyniła to TA osoba (zwykle któraś z najbliższych ze względu na głębię relacji, gdzie stopień głębi = stopień szczerości). Bowiem ktokolwiek dotknie EGO, zaboli.
Dotychczas najprawdopodobniej sięgałeś tu po projekcję, czyli projektowałeś WINĘ na tę osobę, projektowałeś WINĘ na zewnątrz ciebie. Tymczasem WINA NIE ISTNIEJE, kiedy uświadomisz sobie, że to MIŁOŚĆ pokazuje TOBIE, gdzie coś CIĘ jeszcze przesłania. I kiedy to sobie uświadamiasz, zyskujesz jedyną szansę UWOLNIENIA od EGO czyli cierpienia. Korzystasz z tej szansy (czyli odrabiasz lekcję, by nie musieć jej już powtarzać z kimś innym i w innych okolicznościach), kiedy BIERZESZ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJE EMOCJE: „Tak, to moje. Dziękuję, że mogę to TERAZ zobaczyć. Byłem zniewolony, dlatego zareagowałem takimi emocjami. To nie ma z tobą nic wspólnego.”
I tu następuje CUD, moment PRZEMIENIENIA.
Właśnie uwalniasz się od EGO. Wraca spokój, pojawia się radość nie do opisania, wzruszenie, wdzięczność. Brak miłości samoistnie zamienia się w MIŁOŚĆ.
Nie czynisz żadnych wysiłków, bo to się dzieje samo, kiedy WYBIERASZ POKORĘ. Bo to brak pokory i szczeniacka duma nie pozwalała ci do tej pory tego zrobić.
Zauważ jak bardzo ta postawa jest infantylna, kiedy zacietrzewiasz się w obwinianiu kogoś innego. A to tylko nadmuchane ego, które zawsze wybiera „moją rację”, „moje na górze”, „nie odpuszczę”, „ja ci pokażę!”, „zemszczę się” itp. I tak miarą dojrzałości i panowania nad rozbestwionym umysłem jest zdolność do nieulegania tym niskim pobudkom, tak łatwo dostępnym ze względu na swą prymitywność.
Na ile masz kontrolę nad swoim umysłem, nad swoim życiem, na ile trzymasz je we własnych rękach, na ile jesteś WOLNY – o tym przekonujesz się czarno na białym obserwując swoją zdolność do nieulegania dumie i infantylnej chęci projektowania winy i osądzania. Miarą prawdziwej dojrzałości jest rzeczywisty wybór wzięcia odpowiedzialności za swoje emocje TERAZ i zawsze i w każdej, KAŻDEJ(!) sytuacji.
Dlaczego to jest TAK WAŻNE, kluczowe i decyduje o kierunku przebiegu relacji (z gwarancją 100% i bez wyjątków)?
Ponieważ aby czuć się spokojnie i BEZPIECZNIE potrzebujecie gwarancji, że możecie być sobą, mówić i wyrażać wszystko, co akurat do was przyjdzie. Potrzebujecie otwartej i życzliwej przestrzeni.
Jeśli partner w relacji na niektóre Twoje wyrazy reaguje emocjami i obwinia ciebie, wówczas przestajesz czuć się bezpiecznie i zaczynasz funkcjonować w atmosferze nieustającego zagrożenia (nigdy nie wiesz kiedy coś, co mówisz albo robisz, zdenerwuje lub sprawi przykrość drugiej osobie). Zaczynasz się tego domyślać, by móc to przewidzieć, przez co nakładasz cenzurę i tabu na pewne swoje zachowania (które są twoim naturalnym wyrazem siebie). Zaczynasz się pilnować, nie pozwalasz sobie na bycie w pełni sobą. Tam, gdzie nie jesteś sobą, jesteś wbrew sobie – stąd bierze się całe cierpienie.
Zaczynasz funkcjonować głównie w myślach, czyli przestajesz dostrzegać Rzeczywistość. Kiedy jej nie dostrzegasz, pojawia się zamiast niej wizja/fantazja, która nigdy nie pokrywa się z Rzeczywistością taką, jaka ona jest naprawdę. Nie zdajesz sobie sprawy, że „twoja” rzeczywistość nie jest Rzeczywistością, przez co kiedy to, co się wydarza nie pokrywa się z Twoją wizją, widzisz wszystkie te rozbieżności jako PROBLEMY (nie ma innego „źródła” problemów – one wszystkie bez wyjątku dokładnie z tego się wywodzą).
Funkcjonujesz nieustannie w rozdźwięku = w dualizmie = w fałszu = zdany na nieprzewidywalny los = z jednej strony w silnej potrzebie kontroli, a z drugiej w totalnym braku sprawczości.
Twoje życie to KOSZMAR.
I jest nim nawet, jeśli sam przed sobą się do tego nie przyznajesz. Pojawia się wyparcie, odwracanie wzroku, nieszczerość z samym sobą i pozorna akceptacja tego, czego w istocie nigdy nie zaakceptujesz ze względu na Twoją Prawdziwą Naturę (to tak naprawdę nie akceptacja a uśpienie).
Wszystko, czego NIE CHCESZ wywodzi się z projekcji i jednocześnie wszystko, czego potrzebujesz, aby całkowicie zakończyć cierpienie i problemy to WZIĘCIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SWOJE EMOCJE.
Weź teraz pod lupę pierwszą relację, jaka przychodzi ci na myśl i wywieszcz sobie na podstawie powyższego klucza, a następnie obserwuj, jak się ona potoczy lub potoczyła na przestrzeni pozornego czasu: jeśli bierzesz odpowiedzialność za swoje emocje – wzrastasz i stajesz się boską istotą, bez problemów, bez cierpienia, znającą już odpowiedzi na wszelkie pytania, bo mechanizm działania świata stał się dla ciebie oczywisty.
Jeśli jeszcze obwiniasz, czyli projektujesz winę na zewnątrz, wbrew Prawdzie – ciągle spotykasz te same schematy, te same „lekcje”, a świat jest iście koszmarny i w każdej chwili może cię zaatakować; już prawie oszalałeś z tego trudu i tej nieprzewidywalności. Bóg to istny tyran.
Amen.
Z miłością
Dominika Radwańska