Świadomy człowiek mówi „spierdalaj”
Etyka, etykieta, kultura – to program, pozwalający zachować poprawne relacje społeczne. Innymi słowy to program, który zatrzymuje Ciebie w miejscu, blokuje przepływ, blokuje cuda, zamyka Wszechświatowi dostęp do przynoszenia Ci coraz piękniejszych darów, niespodzianek, które dla Ciebie ma. Przede wszystkim jest to przyczyna całego nieszczęścia i bólu, który odczuwasz w danym tu i teraz.
Jak to działa?
Zacznijmy od tego, czym jest odczuwane nieszczęście (czyli stan, którego przez całe życie chcesz unikać). Przede wszystkim uświadom sobie, że nieszczęście jest czymś całkowicie subiektywnym – coś, co dla jednej osoby będzie źródłem szczęścia, dla kogoś innego będzie odczuwane jako skrajnie przykre. Np. przy rozstaniu ktoś może czuć ulgę i być szczęśliwy, że wychodzi z toksycznej relacji, podczas gdy dla kogoś innego będzie to chwilowy koniec świata. I teraz bardzo ważna informacja do rozpoznania: szczęście odczuwasz wtedy, kiedy jesteś w absolutnej zgodzie ze Sobą. Nie chodzi tu o zgodę z twoim systemem wartości ani z tym, co chciałby Twój umysł, żeby było. „Zgoda ze Sobą” to spójność Twojego zewnętrza z tym, co czujesz w Sercu. I jeśli jesteś utożsamiony z umysłem, czyli pod nieobecność Obserwatora, możesz nie mieć dostępu do świadomego rozpoznania tego, co aktualnie w Twoim Sercu. Wówczas poczucie dyskomfortu, nieszczęścia, zagubienia, skołowania, bycia uwięzionym, ograniczonym, bezsilnym, odczucie, że „coś tu nie gra”, stanowi dla Ciebie informację: TERAZ nie jestem w zgodzie ze Sobą. Bo za każdym razem, kiedy jesteś w zgodzie ze Sobą (ze swym Sercem), czujesz wolność, lekkość, ulgę i szczęście. I czujesz je naprawdę, choć możesz nie mieć żadnego racjonalnego powodu, aby tak dobrze się czuć.
Weźmy na tapetę jeszcze jedną, istotną rzecz: ty (twój umysł) nigdy nie wie, co Ci w sercu gra. Dopiero kiedy się zatrzymasz, weźmiesz głęboki wdech i wydech, skierujesz uwagę do środka, w obszar Serca i sprawdzisz, co czujesz – dopiero wtedy do Twojej świadomości dotrze informacja o tym, co czujesz naprawdę. Może się to wydawać skomplikowane, jednak trening czyni Mistrza, a jest to pierwszy i niezbędny krok do wyeliminowania całego nieszczęścia z Twojego życia.
Bo w życiu chodzi o to, żeby czuć szczęście. Odczuwanie szczęścia to nic innego, jak informacja, że jesteś na właściwej drodze. Zatem nie jest to stan ostateczny czy cel, który raz osiągnięty, trwa, w żadnym wypadku nie jest to stan, o który należy się martwić lub bać, że przeminie. Poczucie szczęścia/dyskomfortu jest raczej czymś w rodzaju bieżącego feedbacku o tym, czy dokonujesz właściwych wyborów i umożliwia ich korekcję. To ciągłym dynamiczny proces, tak jak procesem jest każda Chwila Obecna dla uważnego bohatera. Każdy dyskomfort informuje Cię, że to nie to i nie tu, zejdź z tej drogi.
W społeczeństwie funkcjonuje przekonanie, które być może i Ty uznałeś za prawdę (w istocie to tylko zewnętrzny program), że w życiu trzeba się umartwiać, znosić je, że :”nie mam prawa do szczęścia”. Nie będę teraz szczegółowo tłumaczyć skąd takie przekonanie i czemu ma służyć w systemie społecznym, ale zapewniam Cię, że na pewno nie Tobie (że ci nie służy to czujesz na własnej skórze ? ). Wyrzuć je do kosza, bo uwierzyłeś w ściemę, której konsekwencją jest masochistyczny tryb życia. A poza tym Twoje szczęście działa jak domino, jest jak świeczka od której odpalają się pozostałe. Kiedy przyjmujesz odpowiedzialność za to, żeby być szczęśliwym zawsze i wszędzie (czyli iść za głosem Serca, być w zgodzie ze Sobą), wówczas masz na uwadze dobro całej ludzkości – w ten sposób wychodzisz poza ego.
Zatem: jesteś naprawdę szczęśliwy, kiedy jesteś w zgodzie ze Sobą.
Etyka, etykieta i kultura to programy, które nakazują ci myśleć, mówić i robić rzeczy, które nie pokrywają się z tym, co czujesz w Sercu, a więc być wbrew Sobie. Wówczas natychmiast odczuwasz nieszczęście. Jeśli żyjesz tylko według zasad etycznych i tego, jaki być „powinieneś”, wówczas odczuwasz ciągłe nieszczęście, do którego mogłeś już zdążyć przywyknąć i jest to dla Ciebie stan normalny. Powoli postępują też wtedy choroby takie jak depresja, otyłość, kompulsje, ale też stetryczenie, wrogość, agresja przejawiająca się na różne sposoby (słowna, behawioralna, autoagresja).
Bycie miłym, kulturalnym i poprawnym w relacjach wiąże się zawsze w ogromnej mierze z byciem nieprawdziwym – tzn. wymaga od Ciebie zachowań, których wcale nie czujesz. Pomyśl tylko, jeśli w danej sytuacji (możesz sobie jakąś przywołać) mógłbyś się zachować dowolnie, jak tylko chcesz i tak, jak naprawdę czujesz, bez żadnych konsekwencji, to jak byś się zachował? Jak często zamiast uśmiechu poczęstowałbyś kogoś wdzięcznym słowem „spierdalaj”? Wystarczy posłuchać, co pod nosem mówią do siebie pracownicy firm obsługujący klientów, kiedy tylko ten zamknie drzwi lub odłoży słuchawkę. A te wszystkie pełne złości czy nienawiści myśli, które wypełniają Twoją głowę – skierowane w stronę osób, które powinny je usłyszeć, a zamiast tego zatrzymane w Twoim własnym ciele. Te myśli nie są zrobione z powietrza. To, że nie możesz ich postawić na stole, nie znaczy, że nie są prawdziwe, czyli że nie mają swojej materialnej postaci. Ich materia przypomina kwas, truciznę, która dosłownie wyżera Cię od środka – wrzody i nowotwory to niektóre efekty działania owego kwasu. To bardzo fizyczne i materialne działanie, jak sam widzisz. A infekcje gardła? Zawsze są związane z tym, czego nie wypowiedziałeś. Ile osób cierpi chronicznie na tego typu dolegliwości? Wszystko, co jest (czyli myśli, emocje etc.), JEST. A jak coś JEST to nawet jeśli odwracasz od tego wzrok, czy udajesz, że tego nie ma, bo pozostaje „jedynie” w Twojej głowie, nawet jeśli to wyprzesz i o tym zapomnisz, będzie to oddziaływało, bo JEST.
Nie zdajesz sobie sprawy jak potężna jest moc twojego umysłu do tworzenia, a jest taka, bo powstałeś „na obraz i podobieństwo” swojego Stwórcy. Rozejrzyj się wokół – wszystko, co widzisz oczami ciała, stworzył Twój umysł. Potężniejsza od umysłu jest tylko Prawda.
Dlaczego bycie prawdziwym bardziej się opłaca (dlaczego jest to jedyny, właściwy dla Ciebie wybór)?
Bo wtedy zawsze wygrywasz!
Wyobraź sobie sytuację, w której obcujesz z drugą osobą i ona nie akceptuje jakiejś Twojej cechy, czyli czegoś, co jest Tobą. Kiedy powstrzymujesz się od ekspresji tej cechy, czujesz dyskomfort – przestajesz być w zgodzie ze Sobą, a więc automatycznie stajesz się nieszczęśliwy. To czujesz w Sercu, ale jeśli jesteś od niego odcięty, możesz tego nie zauważyć, zamiast tego mieć tylko odczucie, że coś jest nie tak, że jest Ci źle, popaść w stany depresyjne, mogą pojawić się kompulsywne zachowania, takie jak zajadanie, stosowanie używek lub antydepresantów, albo twoja podświadomość znajdzie jeszcze inny sposób, by to zakomunikować (jej pomysłowość jest ogromna). „Nie wiedzieć czemu” czujesz się coraz gorzej, a taki stan może trwać chwilę albo latami. Ostateczny wynik: ciągłe nieszczęście, do tego pogłębiające się.
Teraz wyobraź sobie sytuację, w której ktoś nie akceptuje jakiejś Twojej cechy, czyli tego, co jest Tobą, a Ty wiesz, że tylko trwając przy Sobie, będziesz szczęśliwy. Wobec powyższego, trwasz bezkompromisowo przy Sobie, chętny, by zapłacić za Siebie każdą cenę – wynika to z Twojej mądrości (bo wiesz, że kiedy ty jesteś szczęśliwy, osoby wokół ciebie też są szczęśliwe i na odwrót), miłości i szacunku do Siebie i innych (nie musisz siebie ani innych okłamywać, że jesteś inny, niż jesteś, nie narażasz też żadnej innej istoty na obcowanie z osobą głęboko nieszczęśliwą, jaką stajesz się, wyrzekając się Siebie w imię obojętnie czego, ale zawsze jest to złudzenie, które stawiasz wyżej niż siebie samego).
Wówczas są dwie możliwości:
Pierwsza, to że osoba, która cię nie akceptuje takiego, jakim jesteś, wycofuje się z tej relacji, czyli odpada. Bo nie rezonuje z prawdziwym Tobą. Ty pozostajesz w swojej Prawdzie i pozostajesz szczęśliwy. We Wszechświecie nie ma pustki, więc zwolnione miejsce w Twojej przestrzeni szybko zapełni się nowym, tym, co zarezonuje z Twoim Sercem, a więc z czymś, co będzie Ciebie akceptować dokładnie takim, jakim jesteś. Efekt: jesteś szczęśliwy! I ta druga osoba też!
Druga możliwość jest taka, że wówczas, kiedy stoisz bezkompromisowo przy Sobie, ta druga osoba w relacji się zmienia, wycofuje swoje żądanie, byś się zmienił i zaczyna Cię nie tylko akceptować Takim, Jakim Jesteś, ale też pojawia się w niej szacunek do Ciebie. Efekt: jesteś szczęśliwy! I ta druga osoba też!
Na marginesie, jest to jedyny sposób, w jaki możemy „zmieniać” innych ludzi. Jednak absolutnie nie możemy oczekiwać, że ta opcja się wydarzy. Sama taka życzeniowość natychmiast blokuje cały proces i staje się kolejną przyczyną nieszczęścia, która właśnie weszła do naszego życia tylnymi drzwiami.
Właściwa postawa brzmi: Stoję przy Sobie za wszelką cenę. Każdą zapłacę chętnie. Nie ma nic ważniejszego, niż Ja (w tym zawiera się Mądrość, którą umysł próbuje sabotować mówiąc: egoista). I pozwolić życiu płynąć, a rzeczom odchodzić, przychodzić, zaskakiwać.
Jeśli odczuwasz jeszcze jakiś dyskomfort, płynący z umysłu, dotyczący tego, że zachowując taką postawę, sprawisz komuś przykrość, wiedz, że ta osoba POTRZEBUJE TEJ WŁAŚNIE LEKCI OD CIEBIE. Ale nie ty ją „wymierzasz”, ty jedynie podążasz za Głosem Serca – na tym polega proces nauczania, który opisałam w tekście „Nauczyciel i Nauczyciel”.
I to tak naprawdę wszystko, co jest do robienia w życiu, jeśli chodzi o relacje z innymi ludźmi.
Takie proste, (a takie trudne?) – jak mawia moja mama.
Z miłością
Dominika
Postanawiam być w zgodzie ze Sobą.dziękuje:)