Tego nie chcesz widzieć…
Największa nieszczerość
Przeoczana, pomijana, na którą zamykasz oczy i uszy
I aby jej nie zobaczyć przyjmujesz wszystkie te napędzające umysł myśli,
I robisz z umysłu perpetuum mobile, by tylko nie odsłonić luki, przez którą zobaczysz TO:
TY NIC NIE WIESZ
No nie wiesz nic. Nie wiesz co będzie za chwilę. Nie wiesz, czy stanie się tak, czy siak, czy jeszcze inaczej. Nawet, gdy chcesz, gdy pragniesz, gdy działasz, gdy stanąłeś na rzęsach, by nastąpiło coś, nigdy nie wiesz co się tak naprawdę stanie.
Może zaplanowałeś wyjazd na narty i miało być tak pięknie, a tu nagle złapało cię przeziębienie i pokrzyżowało plany.
Albo chciałeś pojechać do sklepu, ale samochód nie odpalił.
Lub wstałeś rano, ale ponieważ nie mogłeś w nocy zasnąć, jesteś niewyspany i czujesz się do bani.
Albo jeszcze co innego się stało, przysłowiowa cegłówka, która ni stąd, ni zowąd spadła na głowę i nic nie zrobisz. Nawet nie możesz wskazać winnego. Chyba, że winiłbyś Boga, Wszechświat. Właściwie tak właśnie czynisz, ale tego znieść nie możesz, więc przerzucasz winę to na siebie, to na innych, a winiąc innych, czujesz się winny. I tak w koło. Zaklęty krąg winy. Zaklęty krąg błędnego widzenia, wywołanego tym jednym, drobnym faktem, że ZA ŻADNE SKARBY NIE CHCESZ SPOJRZEĆ NAPRAWDĘ. I Jej uznać.
TY NIC NIE WIESZ
I nigdy nie będziesz wiedział.
Nie możesz zrobić zupełnie nic, by wiedzieć co będzie jutro. Co będzie za chwilę.
Nic a nic.
Spójrz teraz Prawdzie w oczy – możesz?
I wszystkie działania umysłu skupiają się na tym, by nie pozwolić ci spojrzeć na tę Prawdę.
Przeskakujesz przepaść z Prawdy w fałsz, produkując wierzenia o tym, jak to od ciebie tyle zależy, jak ważne jest wzięcie życia we własne ręce, planowanie, realizacja celów, trzymanie się w ryzach, pilnowanie, motywowanie, zagrzewanie do działania.
Nie potrafisz odpoczywać, bo czujesz się źle w spoczynku, kiedy nie robisz tego wszystkiego, o czym papla umysł na gruncie twojego niezakwestionowanego wierzenia przeciwnego Prawdzie, która brzmi:
TY NIC NIE WIESZ.
I dlatego, że tej Prawdy jeszcze nie dopuściłeś, reagujesz uciechą lub niezgodą na to, co się wydarza. Bo WIERZYSZ, że WIESZ. Wierzysz, że jesteś prawowitym sędzią i wolno ci sądzić Boga czy Wszechświat.
Siedzisz sobie w miejscu i wydajesz sądy, kiwasz głową z aprobatą albo marszczysz brwi wyrażając swoją nieakceptację dla Tego, Co Jest.
Jak myślisz? Czy Boga interesuje twój ślepy sąd? Czy myślisz, że mógłbyś Go zmanipulować strzelając foch lub bijąc pięściami w ścianę?
Wiesz ile obchodzi Go twój sąd?
Nic a nic.
A to dlatego, że ty nic nie wiesz.
Nic nie wiesz o Miłości, Którą Jest i Której wyrazem jest Wszystko, Co Jest. Wszystkie zdarzenia, wszystko, co czujesz i z czym obcujesz – Wszystko to Jest Miłością takie, jakie Jest.
Ale tego nie rozpoznajesz, bo zaślepił cię twój sąd, któremu dajesz prawo i wiarę.
A wierząc, że Miłością jest coś, co Nią nie jest, i wierząc, że Miłość wcale nie jest Miłością – jesteś bardziej zagubiony i pozbawiony rozumu, niż kamień na pustyni.
I wiesz co jest tu największym „problemem”?
To, że upierasz się przy swoim niepoczytalnym postrzeganiu i upierasz się, że WIESZ, choć wystarczy, że spojrzałbyś na Rzeczywistość, naprawdę, na fakty – i zobaczyłbyś jasno, że WIEDZIEĆ NIE MOŻESZ i nigdy nic nie wiedziałeś.
Teraz też nie.
W obliczu tego faktu pozostają ci dwie opcje:
Możesz dalej wmawiać sobie, że WIESZ. I wówczas będziesz się przekonywał na własnej skórze jaka jest Prawda.
Albo możesz Ją zobaczyć i uznać. A wtedy jedyne, co ci pozostaje, to oddać Mądrość Życiu i pozwolić się prowadzić tak, jak Ono to czyni teraz i zawsze. I wtedy Ono udowadnia Ci, że Jest Miłością.
Z miłością
Dominika