Lęk, Koronawirus i Prawda
Spójrzmy Prawdzie w oczy. Żadne argumenty i racjonalizacje, które przyjmujesz teraz do swojej głowy, by zmniejszyć lęk przed koronawirusem, lęk przed stratą, lęk przed śmiercią, w ogóle lęk – nie usuną obecności lęku. Możesz ów lęk przykryć śmiejąc się, czytając optymistyczne artykuły, wierząc w swoją własną, wysoką odporność organizmu, w swoją wyjątkowość, licząc na łut szczęścia, że nie spotka cię bezpośrednio żadne nieszczęście, stosując odgórne zalecenia i środki ostrożności, starając się nie myśleć o całej tej sprawie, wypierając ją, przyjmując postawę bagatelizującą, tłumacząc to zjawisko jako manipulację społeczeństwem i gospodarką, jednocząc się z tymi, którzy oficjalnie nie panikują, modląc się do Boga o ratunek i uchronienie, godząc z własną śmiercią itp. itd. Jednak wszystko to, jeśli dokonasz aktu radykalnej szczerości z samym sobą, okaże się tylko odwracaniem wzroku i nie patrzeniem na lęk, który jest w tobie obecny, jest faktem. Może nawet boisz się bać, bo posiadasz wiedzę o tym, że przyciągasz to, czego się boisz lub że myśli lękowe powodują jeszcze więcej tego, czego się boisz. Spójrz Prawdzie w oczy – w cokolwiek starasz się wierzyć i jakiekolwiek sposoby obierasz dla siebie, by nie zwariować i nie umrzeć ze strachu – tak naprawdę lęk jest w tobie obecny. Pod racjonalizacjami czujesz lęk.
Nie bój się na to spojrzeć i do tego przyznać. Zaufaj mi. Akt szczerości tu i teraz jest pierwszym krokiem, by odkryć Skarb, o którym ci się nie śniło. Spoglądając na lęk w tobie, który jest faktem, nie patrzysz na nic innego, jak na Prawdę. Prawda przybiera różne formy i właśnie dlatego jest automatycznie odrzucana. Kiedy osąd, obecny w twoim umyśle rozpoznaje dany przejaw Prawdy (w tym wypadku lęk) jako coś „złego” – przekonuje cię, byś odwrócił od Niej wzrok. Jesteś przekonany, że nie patrzysz, bo w tym, co byś ujrzał nie ma dla ciebie nic poza strachem, którego nie chcesz. Tymczasem dopóki nie spojrzysz, nie możesz się dowiedzieć, że Tam czeka To, czego szukasz odkąd pamiętasz.
Wolność.
Wolność od lęku i wolność od cierpienia, czyli po prostu NIEOBECNOŚĆ lęku i cierpienia.
Jesteś w stanie sobie w ogóle wyobrazić albo dopuścić, że taki stan świadomości jest możliwy? Z pewnością nie. Będzie dla ciebie fikcją dopóki Go nie doświadczysz. Tak to właśnie działa. Dlatego tu i teraz, jeśli jesteś już wystarczająco zdeterminowany, by odnaleźć uwolnienie od lęku, czyli rozwiązanie ostateczne, otwórz umysł i przyjrzyj się uważnie temu, co o „tobie” zostanie odkryte. Ostrzegam, że umysł wcale nie chce zostać zdemaskowany i zrobi wszystko (myśli, argumenty, racjonalizacje, emocje), by przedstawić ci Prawdę jako fikcję.
Nic, co rzeczywiste zagrożonym być nie może.
Nic, co nierzeczywiste nie istnieje.
Teraz stoisz przed szansą poznania Prawdy.
Jej przyjęcie może nie wydawać się łatwe, jednak gdy się już na Nią otworzysz, będziesz mógł pożegnać na zawsze rzeczywistość strachu i cierpienia.
To rzeczywistość, którą świetnie znasz i w której przywykłeś funkcjonować.
Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak silnie się do niej przywiązujesz, stawiając opór perspektywie, która wyda ci się szalona i nie z tej ziemi, a nawet, mimo, że uwalniająca – będzie przez ciebie niechciana.
Zapewniam cię, że wystarczy minimum otwarcia i gotowości do nieodrzucenia tego, co stoi całkowicie w sprzeczności z twoim aktualnym widzeniem siebie i świata, by to, co dla twojego aktualnego postrzegania brzmiące jak niedorzeczność i fikcja, pokazało ci się jako niedostrzeżony fakt. Jedyny warunek, jaki musi zostać spełniony teraz – to otwartość, by porzucić perspektywę, w której tak wyraźnie obecny jest lęk przed śmiercią.
Prawda jest zbawienna, dlatego, że w Jej obecności znika lęk, a także dlatego, że niezależnie od oporu, jakim dysponuje umysł w swym postrzeganiu – jest prawdziwa. I zostanie ci to udowodnione w chwili, gdy na Nią przyzwolisz. Zanim to się stanie i wreszcie poczujesz się naprawdę bezpieczny, widząc Prawdę, potrzebne będzie twoje minimum zaufania do tego, co za chwilę zostanie ci przedstawione. Potrzebna będzie też pokora, by otworzyć się teraz na informację, że „ty”, pokładający zaufanie we własnym widzeniu siebie i świata – błędnie widzisz.
Gotowy?
No to zaczynamy.
Jest Prawda i zaprzeczanie Prawdzie.
Zaprzeczanie Prawdzie jest „tworzywem” ego (tak sobie umownie nazwijmy to, co nie jest Prawdą, a w co bez wahania wierzysz).
Ego nigdy nie zgodzi się na Prawdę (bo JEST Jej zaprzeczeniem i niczym więcej) i za wszelką cenę będzie Cię przekonywać, że to ono jest prawdziwe, a Prawda jest fikcją.
Ego, czyli nieprawda przekonuje cię, że ty cały jesteś osobą.
Osoba = osobny.
Osobę definiuje fakt, że jest osobna, odrębna od Wszystkiego.
Że jest odrębną jednostką, odrębną świadomością, odrębną duszą, odrębną postacią z odrębnym umysłem. Nie ma tu znaczenia czy postrzegasz siebie jako człowieka, czy siebie jako duszę w ciele. To jedno i to samo BŁĘDNE postrzeganie, które stawia ciebie w pozycji egocentrycznej.
Egocentryzm to skupienie na SOBIE. Ja-ciało. Ja-dusza. Ja-duch. Ja-osoba. Ja-mistrz. Ja-uczeń. Ja-pokorny. Ja-ufny. Ja-kreujący. Ja-zatrwożony. Ja-nie bojący się. Itp. itd.
Jakiekolwiek racjonalizacje i podstawy teoretyczne, filozoficzne, religijne, duchowe przyjmujesz i w cokolwiek wierzysz lub pragniesz wierzyć – KAŻDA perspektywa, w której tak naprawdę POSTRZEGASZ siebie JA jako formę (nawet niematerialną), odrębną od Całości (nawet w taki sposób, że UWAŻASZ siebie za część całości) – jest perspektywą EGOCENTRYCZNĄ czyli zaprzeczającą Prawdzie. Jest błędnym widzeniem Prawdy, czyli Jej niewidzeniem.
I ta błędna, egocentryczna perspektywa jest prawdopodobnie jedyną, jaką znasz (dopóki jej nie zakwestionujesz), wobec tego może ci się wydawać, że poznałeś Prawdę, że zbliżasz się do Niej, że Ją rozumiesz, że w Niej żyjesz – jednak poznanie Prawdy jest zero-jedynkowe. Dopóki Jej nie poznasz, nie wiesz, że Jej nie poznałeś i pragniesz wierzyć, że wiesz, czym Ona jest. Poszukując Jej w swej egocentrycznej perspektywie i nie dopuszczając, że Prawda jest czymś zupełnie innym niż to, co możesz poznać jako JA, nie możesz uwolnić się z błędu postrzegania. Wierzysz w błąd i uznajesz Go za Prawdę. I w głowie ci się nie mieści, że Prawda może być tak hardcorowa…
Jak hardcorowa jest Prawda?
- Po pierwsze, Prawda jest taka, że ludzkie życie nie jest cenniejsze od życia jakiejkolwiek innej istoty.
Spójrz, jaki trwożny szum tworzy się w obliczu LUDZKICH zgonów na skutek koronawirusa. Ty sam wierzysz, że jest to straszna tragedia. Tymczasem codziennie w przemysłowych ubojniach na całym świecie giną miliardy istot (tak, każda jedna krowa, świnka, pisklak itd. jest dokładnie tym samym życiem w swej istocie). Poznając osobiście tego konkretnego zwierzaka (spójrz choćby na swojego własnego psa czy kota), widzisz doskonale, że zwierzę czuje, ma usposobienie, charakter, a jeśli jesteś tak uważny, jak ja, jesteś w stanie komunikować się ze zwierzęciem bez słów na tak głębokim poziomie, o jakim mógłbyś zamarzyć w relacji z partnerem. Czy naprawdę wierzysz, że to konkretne zwierzę w ubojni jest tylko produktem mięsnym, pozbawionym istoty? Jeśli tylko uświadomiłbyś sobie (to może być jedna z najtrudniejszych rzeczy, na jaką mógłbyś się otworzyć), że każde z tych zwierząt jest identyczne w swej istocie i świadomości, co TY (musisz to usuwać ze świadomości, bo inaczej oszalałbyś z bólu), wówczas łatwo dotarłby do ciebie sam nagi mechanizm egocentryzmu, który może istnieć tylko dzięki temu, że Prawda nie jest widziana. Egocentryzm istnieje kosztem Prawdy. Nie mogą istnieć jednocześnie. Prawda natychmiast ukazałaby cały ból, a przemysł mięsny widziany prawdziwie jest największą zbrodnią w dziejach świata. Gdyby człowiek, zamiast wierzyć w swoją wyjątkowość i wyższość (duma ego), uznał Prawdę o sobie i innych istotach – wówczas natychmiast stałby się Miłością. Choćby dlatego, że widząc prawdziwie nie potraktowałby żadnej istoty w sposób ślepy, nieczuły i odmawiający Jej bycia na równi z samym sobą. (Drugie przykazanie miłości brzmi: Będziesz traktował bliźniego swego jak siebie samego. Dotyczy to Istoty i działa w dwie strony – jest unaocznieniem tego, co sam sobie czynisz, nie chcąc spojrzeć na Prawdę, Która Jest). - Po drugie, twoje osobowe życie (i każde osobowe życie) nie ma większego znaczenia w obliczu Życia. Lęk zawsze dotyczy bania się o osobę. A Prawda jest taka, że każda osoba umrze. Przywiązanie do osobowego życia jest naiwnym unikaniem patrzenia na Prawdę, Która Jest. W obliczu śmierci każda osoba jest tym samym. Nie możesz nic zrobić, by uniknąć śmierci. I jednocześnie tak długo, jak nie zechcesz odważnie spojrzeć na ten fakt i uznać go jako Prawdę, będziesz się bał o osobę (którą rozpoznajesz jako „siebie”). Zatem tak długo, jak pozostajesz w perspektywie egocentrycznej, lęk będzie obecny (jest nawet wtedy, gdy nie chcesz na niego patrzeć). I nieznośność lęku w obliczu faktu, że śmierć nastanie jest właśnie tym impulsem, mającym przebudzić cię do Prawdy o Tobie.Kiedy przestajesz upierać się w postawie, że musisz chronić osobę, którą „jesteś”, co jest równoznaczne z zaniechaniem upatrywania w niej odpowiedzialności za to, co robi: w przeszłości – jako poczucie winy, i co zrobi w przyszłości – jako lęk przed nieznanym i przed tym, jak sobie poradzisz i co z tobą będzie – uf, to wielka odpowiedzialność, wielki ciężar, który nakładasz na siebie mentalnie, wyłącznie na skutek błędu postrzegania – oddajesz się w zaufaniu Życiu, by żyło cię według własnego planu (który jest Miłością, choć jeszcze nie poznajesz i doświadczasz czegoś odwrotnego tylko na skutek braku zaufania), wówczas otwiera się przed tobą perspektywa, o jakiej nie śniłeś. Prawdziwe i autentyczne zaniechanie przywiązania do osoby i oddanie jej Życiu to jedyny wybór, w którym nie ma śmierci. Ponieważ tylko wówczas naprawdę wybierasz Życie. Wybierając osobę, kontrolę, egocentryzm, tworzenie dla siebie – dajesz się skusić fałszywemu przewodnikowi, dla którego śmierć jest oczywistością. I jednocześnie śmierć daje kres egocentrycznemu złudzeniu, więc ostatecznie i tak jesteś skazany na Życie. Kwestia dotyczy tylko tego, czy wybierasz Życie teraz, czy chcesz sobie jeszcze trochę pocierpieć, pobać się. Wolna wola. (Dla Prawdy jest to głupie, ale przecież ludzie są głupi – sam to czujesz).
- Po trzecie, modlenie się w kościele niczego nie zmieni. A to dlatego, że nie ma żadnej „magicznej” sprawczości, która złamałaby żelazne reguły rządzące Rzeczywistością Boga. Jeśli nie znalazłeś Boga teraz, nie znajdziesz Go w kościele. A już na pewno nie znajdziesz go w strachu. Ucieczka przed strachem, aby mogła się powieźć, musi być ucieczką w Prawdę, nie zaś w kocioł złudzeń, których jesteś już więźniem.
Jeśli czujesz, że chcesz iść na spacer, ale ze strachu, z umysłu, wybierasz pójść do kościoła, bo wmawiasz sobie, że tam będziesz bardziej bezpieczny, niż podążając za tym, co naprawdę czujesz – wówczas narażasz się na najwyższe niebezpieczeństwo, a swą głupotę uzasadniasz wiarą w zewnętrzny autorytet, którego nazywasz „bogiem”.
W takiej sytuacji Bóg jest tam, gdzie prowadzi cię wnętrze – na spacerze. Żaden człowiek (eh, ten jego egocentryzm) nie jest zdolny uwięzić Boga ani w kościele, ani przyznać sobie Nań monopol. I, całe szczęście, Bóg nie pozwala nikomu osiąść w błędzie, ani nie daje przesłanek, by traktować błąd jak Prawdę. Wręcz odwrotnie. Będziesz pierwszym, który dowie się o tym, że się mylisz – a bożym posłańcem tej ważnej informacji dla ciebie będzie strach i cierpienie.
Jeśli pragniesz wreszcie położyć kres lękowi i cierpieniu, jakich doświadczasz w związku z ogólnoświatową paniką i potraktować ten impuls jako furtkę do Prawdy (ostatecznej) – polecam ci moje inne artykuły i nagrania video. Tam znajdziesz wyłącznie drogowskazy do Prawdy.
PS. Tekst powstał z impulsu Chwili i nie miał na celu uzyskania przez autorkę jakichkolwiek korzyści. Jeśli jest dla Ciebie pomocny – podziel się nim. A jeśli go nie rozumiesz i cię wkurzył, olej.
Z miłością
Dominika