CZY NAPRAWDĘ TEGO POTRZEBUJESZ? – o pieniądzach raz jeszcze

Tak mawiała moja babcia, a może i za nią mama…
Tak mawiają czasem coachowie, psychologowie i eksperci od twojego życia.
Bierzesz na poważnie to zdanie i traktujesz jak kompas, gdy postanawiasz wywrócić swoje życie do góry nogami i ogarnąć finanse.
„Czy naprawdę potrzebujesz tej rzeczy”?

To może być o ubraniach, o wyjeździe, o ciastku do kawy w kawiarni;
O mniejszych i większych fanaberiach albo o czymś, co wydawało ci się niezbędne dopóki nie zacząłeś analiz – nie było problemu, a potem pojawił się ścisk i tłumaczenie sobie DLACZEGO chcesz sobie odmówić.

„Pestka, skóra i nic” – odpowiadała moja babcia, kiedy byłam mała i prosiłam, żeby kupiła mi pierwsze, bardzo drogie czereśnie.
Potem sama to powtarzałam przez większość życia, odmawiając sobie i czułam się jak na nielegalu w niebie, gdy ktoś częstował mnie tym, czego bym sobie nigdy sama nie kupiła.

Stąd mój pomysł na wyobrażonego sponsora, czyli sprawdzanie czego NAPRAWDĘ chcę za pomocą wyobrażenia: czy chciałabym tego, gdyby ktoś mi to postawił? Gdybym nie musiała za to płacić? Wielokrotnie odkrywałam, że jedynym, co mnie blokuje przed podążaniem za Prawdą są PIENIĄDZE. I wcale nie znaczy, że ich nie miałam. Starczyłoby mi na te czereśnie czy bardziej wypasioną wersję kawy – ale wtedy mówiłam sobie kłamstwo: nie mam.
Bo nie ufałam, że wieczna i nieustanna obfitość bierze się ze stawania w Prawdzie, a nie z zasobności portfela teraz. Przecież TERAZ mam. A stawaniem w prawdzie jest danie sobie czereśni, kiedy ich chcę, bez względu na to, co myślę – bo w myślach przemawia Sabotażysta – wieszcz czarnych scenariuszy przyszłości, który zrobi wszystko, bym nie odkryła Prawdy o tym, jakie życie jest lekkie, kiedy ufam.

Ja na szczęście już to wiem.
Wiem jak działa Bóg. Wiem czym jest miłość. Wiem o Prawdzie i wiem o sabotażach, jakie rozgrywają się w ludzkich myślach.

Kiedy czuję, że czegoś chcę, ale temu nie ufam w pełni i bez zastrzeżeń – otwieram wrota dla fałszu, któremu pozwalam się generować tak długo, aż samoświadomość odzwierciedli dominującą we mnie postać: Prawdę lub Fałsz = Zaufanie lub Strach.

To jak rzucanie monetą tak długo, aż wypadnie orzeł, bo opcja z orłem od początku była tą, którą chciałam bardziej.
Po co więc rzucać?

Szczelina.
Szczelina w fałszu, przez którą może wniknąć światło.
Taką szczeliną jest zawsze AKT RADYKALNEJ SZCZEROŚCI ZE SOBĄ.
Dokładnie tak, jak z pewności, że nie mam ochoty na czereśnie wyłania się radość, gdy te czereśnie dostanę for free.

Zauważ, że do momentu, w którym prawda nie ukaże się twoim oczom – jesteś gotów sam siebie oszukiwać i to tak szczelnie, że gdy tylko coś próbuje pokrzyżować twoje plany z samooszukiwaniem – wpadasz w irytację i robisz wszystko, by nie dopuścić do demaskacji.

Jakie znaczenie ma twój osąd „czy tego potrzebujesz” w obliczu prawdy, która brzmi: chcę tego!

Być może próbowałeś się kiedyś przemóc i zmusić do czegoś, czego nie lubisz – może do zastosowania jakiejś diety, codziennego picia wody z cytryną albo do łykania suplementów lub do udziału w jakimś wydarzeniu – kursie, warsztatach, spektaklu, spotkaniu towarzyskim, rodzinnym itp. Nie miałeś ochoty, ale uznałeś „potrzebuję tego”. Czy przypominasz sobie jak wyglądała rzeczywistość wtedy, gdy robiłeś coś, bo uznałeś, że tego potrzebujesz?

Przypomnę ci.
Albo doświadczałeś niezadowolenia i sam sobie wmawiałeś, że coś, co wcale ci się nie podobało – jest dobre. To tak, jakbyś próbował zapomnieć prawdę i zamiast tego utrzymywać tylko taką wersję rzeczywistości, jaka jest dla ciebie wygodna – zupełnie nie przejmując się, że jest nieprawdziwa. Kłamstwo powtarzane sto razy staje się dla ludzkiego umysłu prawdą, choć dla rzeczywistości (karmy) i dla mnie zawsze będzie tym, czym w rzeczywistości jest.
Albo przy pierwszej lepszej okazji wykorzystałeś nadarzający się pretekst, by się wymiksować z tego, czego rzekomo potrzebowałeś, a co w rzeczywistości było tak obciążające (bo NIE DLA CIEBIE!), że dosłownie nie mogłeś tego znieść.
(To się stało na moim Cyklu Mistrzostwa oraz Kursie Psychoterapii Intuicyjnej, gdy zamiast prawdy „pragnę tego” pojawiło się ukryte „potrzebuję takiego papierka”. Na dłuższą metę oszukiwanie Prawdy nie może się powieźć – a oba wydarzenia trwały pół roku).
Mogło też być tak, że mimo silnej woli i nadludzkiej determinacji, by dotrwać do końca – „coś” wywalało cię z tego nie twojego doświadczenia. A oprócz bólu urażonej dumy to zrządzenie losu powitałeś z głęboką ulgą.

Chodzi o to, gdzie inwestujesz swoje zaufanie.
Bo dopóki ufasz własnemu umysłowi i jego osądowi, który i tak znajdzie argumenty wystarczające, by odzwierciedlić wewnętrzną postawę STRACHU, czyli trzymać się z dala od PRAWDY – wówczas możesz być pewien, że to będą zawsze złe decyzje. Złe, bo takie, które nie uwolnią cię od starego schematu i zapewnią trwanie w cierpieniu i braku.
Chu**wo, ale stabilnie – można by rzec.

Ufając natomiast Prawdzie, podążasz za tym, czego naprawdę TY chcesz. Nie Ty-ten, który sądzi, kalkuluje za i przeciw, wysuwa argumenty i wierzy, że jest w stanie sądzić właściwie. TY to ten, który odzywa się, kiedy znikają wszelkie wyobrażone bariery – np. pieniądze.
Ja mogłam wsłuchać się w siebie, kiedy wyobrażałam sobie, że nie muszę za coś płacić. Wtedy dopiero mogłam sprawdzić czego naprawdę chcę.

Istnieje pewne niebezpieczeństwo, że sprytny umysł-Sabotażysta, poznawszy teraz prawdę, będzie starał się ciebie przekonać, że „tak, naprawdę nie chcę tego ciastka do kawy”. Postaraj się przestać mu służyć. Postaraj się zamiast dawać mu to, czego chce – pełną atencję i bezwiedne widzenie rzeczywistości taką, jaka jest dla niego (Strachu) wygodna – oczywistym jest, że kiedy boisz się o pieniądze, wygodniej będzie ci widzieć, że wcale nie chcesz ciastka – CHCIEĆ WIDZIEĆ PRAWDĘ czyli rozpoznać JAK TO NAPRAWDĘ Z TOBĄ JEST.

Możesz być wierny tylko jednemu przewodnikowi.
Wybierając strach, Sabotażystę, Fałsz, fałszywe „ja” czy Powstrzymywanie, (a nawet ośmielę się użyć słowa „Szatan”) – TO ma wiele imion – skazujesz siebie na cierpienie, brak, ścisk, spięcie i nieszczęście. Jesteś w piekle za życia.
Wybierając Boga, ufność, Prawdę, autentycznego Siebie, czystość w głębi – natychmiast uwalniasz się od fałszu i teleportujesz do Nieba, które – jak to w niebie – zapewnia ci wszystko w odpowiednim momencie i na nic nie musisz zasługiwać ani zapracowywać. Po prostu jesteś prawdziwy, a cały Wszechświat raduje się razem z Tobą.

Na koniec przypomniał mi się ostatnio cytat z Biblii. Zapodam, bo pasuje:
„Pan jest moim pasterzem. Nie brak mi niczego.”

Odkąd Prawda jest moim priorytetem – lojalność wobec Siebie, nie wobec jakiegokolwiek ideału – doświadczam nieustannej ulgi, która przychodzi tak naturalnie, że gdy rzeczy się wydarzają – nie przejmuję się nimi zbytnio, bo wiem, że nic mi nie grozi.
Po prostu cieszę się życiem!

Tego ci życzę!

Z miłością
Dominika

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *