Iść w zaparte w kłamstwo
Jest jedna rzecz, która zdumiewa mnie nieustannie i zawsze.
O ile znane są mi mechanizmy działania ludzkiego umysłu oraz zapędy i motywacje, wobec których człowiek jest po prostu bezsilny i inny nie będzie (żądza pieniądza, skrywany egoizm), o tyle w tej jednej kwestii, o której mowa, to człowiek decyduje czy będzie uczciwy, czy pójdzie w zaparte, w kłamstwo, wrabiając tym samym niewinnego bliźniego w uwierzenie, że jest winny.
Wina i niewinność nie są obiektywnymi elementami Rzeczywistości.
Niewinność jest faktem, który rozpościera swą rzeczywistość na wszystkich ludzi, bez wyjątku i wiecznie. Innymi słowy niewinność jest jedynym stanem faktycznym zawsze i wszędzie.
Wiem, że się z tym nie zgodzisz.
I powiem ci dlaczego. Temu w co wierzysz i dlaczego w to uwierzyłeś, jest poświęcony ten artykuł.
Pokażę ci teraz mechanizm, który działa, gdy człowiek wybiera kłamstwo i idzie w zaparte, mimo świadomości, że prawda jest inna (tak, człowiek zawsze ma świadomość jaka jest prawda w tych momentach, kiedy wybiera się do niej nie przyznać i uwypuklić własną, spreparowaną wersję „rzeczywistości”).
Kiedy człowiek idzie w zaparte w kłamstwo, wybiera dla siebie właśnie taką wersję rzeczywistości. Ustanawia tę nieprawdziwą wersję jako prawdę. Wyświęca ją i przywiązuje się do niej jak ślepiec. A że nieprawdziwa „prawda”, w przeciwieństwie do Prawdy, nie obroni się sama, potrzebuje obrońców, którzy będą jej bronić przed zdemaskowaniem jako fałszywej.
Ci obrońcy to przeróżne techniki manipulacyjne, mające na celu wybić z głowy każdemu, kto mógłby zdemaskować fałsz, pomysł i ochotę, by to zrobić.
W praktyce te techniki to: zastraszanie (przez groźbę rozzłoszczenia się, kłótni, awantury), wzbudzanie poczucia winy (np. „to twoja wina”, „zobacz, co zrobiłeś, do czego mnie doprowadziłeś”, „przez to jak mnie potraktowałeś, ja mam prawo zachować się tak…”), wzbudzanie wątpliwości w to, co czujesz i co widzisz („jesteś przewrażliwiony”, „masz problem z tym czy z tamtym”, „wydaje ci się”, albo zachowywanie się, jakby wszystko było w porządku, kiedy nie jest), agresywne podważanie twojej poczytalności i zdolności widzenia prawdy (widzisz Ją tak samo wyraźnie jak ja, tylko wątpiąc w siebie, zdaje ci się Ona mało wiarygodna, natomiast swą wiarę zamiast we własne widzenie, inwestujesz w obraz, który zostaje ci pokazywany przez manipulatora), szantaż, groźby (np. „jeśli masz takie podejście do naszego związku, to nie możemy być razem”), odwracanie kota ogonem, obrażanie się, foch, traktowanie milczeniem, wkurzeniem (papierek lakmusowy: manipulator traktuje cię INACZEJ niż zwykle, albo inaczej, niż kiedy wszystko jest w porządku. Bez względu na to, czy przyznaje się, że jest obrażony, czy nie, zaufaj swemu rozpoznaniu w tej sprawie).
Uwaga! Ty naturalnie wyczuwasz niespójność. W praktyce polega ona na tym, że czujesz co innego, niż jest ci pokazywane (np. ktoś się do ciebie uśmiecha, a ty czujesz, że cię nie lubi, albo ktoś ci pomaga, a ty czujesz, że tak naprawdę ma w tym jakiś ukryty interes). Zapamiętaj raz na zawsze – w takich sytuacjach ZAWSZE TO, CO CZUJESZ jest prawdziwe, a to, co jest ci wmawiane lub pokazywane z zewnątrz jest próbą przesłonięcia Prawdy i ustanowienia Jej innej wersji. Niestety ta inna wersja jest możliwa tylko twoim kosztem – tzn. ty musisz najpierw zwątpić w siebie, w to, że to, co widzisz i czujesz jest prawdziwe (to czasem oznacza, że musisz uznać, że ludzie są zakłamani, manipulują, nie chcą twojego dobra tylko dbają o własny interes, chcą cię oszukać, wykorzystać, poczuć się lepszymi poprzez odmawianie innym doskonałości itp. itd.). To wszystko zdaje się być tak przerażające, tak ohydne i tak trudne do przyjęcia, że wolimy tego nie widzieć. A jednak wszystko to jest ludzkie i, uwierz mi, nie ma człowieka, który nie byłby tak naprawdę, w głębi ekstremalnym egoistą. Jednak dopiero przyjęcie tej prawdy o samym sobie pozwala wyjść z cienia i stać się światłem. To jeden z cudów, których doświadczyłam.
Technik manipulacyjnych, jakimi posługują się idący w zaparte w kłamstwo, jest znacznie więcej na przeróżnych poziomach subtelności i wyrafinowania. Zapamiętaj, proszę, że ILEKROĆ ktoś/coś wzbudza w tobie poczucie, że jesteś WINNY – w rzeczywistości coś UKRYWA.
I w to chyba najtrudniej uwierzyć.
Mnie samej jest ciężko, ponieważ nie mieści mi się w głowie, że można (że człowiek jest do tego zdolny), świadomie wprowadzić drugiego człowieka w błąd tylko po to, by samemu uniknąć utożsamienia z Prawdą.
Kto by się nie chciał utożsamiać z Prawdą? Chyba tylko ten, kto błędnie widzi, czyli komu Prawda wydaje się ohydna, kto się Jej wstydzi, kto, gdyby mógł, zatkałby Jej nos i usta poduszką i cichcem udusił – tak bardzo Jej nie(na)widzi. Jej czyli samego Siebie przez duże „S”. Bo tak został nauczony Siebie widzieć i nikt nie wyprowadził go jeszcze z błędu.
A wyprowadzenie z błędu odbywa się przy TWOIM udziale.
Wyprowadzając BLIŹNIEGO, wyprowadzasz siebie.
To się zawsze tak odbywa i nie inaczej.
Nie możesz się uwolnić bez jednoczesnego uwolnienia bliźniego.
Właśnie dlatego musisz porzucić dumę oraz projekcję winy.
Inaczej nigdy ci się nie uda doświadczenie prawdziwej Ulgi.
***
W tej chwili, w której pragniesz wmówić komuś winę, błąd, odpowiedzialność, pragniesz, by poczuł się gorzej, niedoskonały, winny, by uznał, że to on popełnił błąd (w rzeczywistości po prostu odkrył Prawdę, a ty nie chcesz dopuścić do tego, by zaufał, że to co odkrył jest prawdziwe i pragniesz, by zwątpił we własne widzenie i uwierzył w wygodną dla ciebie wersję rzeczywistości), TY potrzebujesz zatrzymać się i uświadomić sobie, że się boisz.
Boisz się prawdy i boisz się Jej konsekwencji.
Pozbawię cię teraz złudzeń, którymi się karmisz: to, że czegoś nie widać, nie znaczy, że tego nie ma.
Jeśli jechałbyś samochodem i zapaliłaby się kontrolka oleju, a ty zakleiłbyś ją czarną taśmą – nie znaczy to, że problem z miską oleju by się nie wydarzył. Wydarzyłby się tak samo, gdy chcesz widzieć świecącą kontrolkę, jak i gdy odwracasz od niej wzrok. To się po prostu dzieje i nie możesz tego zmienić swoim niepatrzeniem.
Miałam kiedyś psa, który uwielbiał wylegiwać się na łóżku rodziców. Mój tata od czasu do czasu go przeganiał, więc Tenor zaciskał szczelnie powieki za każdym razem, kiedy tata przechodził obok łóżka. Wydawało mu się, że kiedy on nic nie widzi, to i jego nie widać.
Wiesz czym jest karma? Albo boska sprawiedliwość?
Słyszałeś kiedyś takie zdanie: Oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa?
Lub też wskazówkę: zostaw to Bogu.
Jeśli wydaje ci się, że możesz cokolwiek ukryć, że oszustwo może się udać, że cheat nie będzie miał konsekwencji; jeśli sądzisz, że to, co pokazane światu jest ważniejsze, niż Prawda; jeśli święcie wierzysz, że to, co robisz w czterech ścianach własnego pokoju albo pod kołdrą albo tylko w twojej głowie, pozostaje ukryte przed Rzeczywistością tak, jakby tego w ogóle nie było – pragnę wyprowadzić cię z błędu raz na zawsze, a przy okazji pokażę ci skąd bierze się dokładnie ta rzeczywistość, w jakiej żyjesz.
Otóż dokładnie wszystko, co jest (czy widzi to wiele par oczu, czy tylko twoje) – jest obecne w całej Rzeczywistości i pozostaje w nierozerwalnym związku z Nią. Wszystko to, co ukryte ma swój odpowiednik przejawiony, który wcale ci się nie podoba – to twoje demony (wszystkie i na wszelkich możliwych polach, obszarach, sferach życia itp.). Mógłbyś łatwo zmienić ten dręczący cię stan rzeczywistości zewnętrznej, gdybyś zaprzestał walki z nią i zechciał zobaczyć Prawdę.
Spójrz: wszystko, co cię prześladuje, gnębi, sprawia dyskomfort, ciężar, wszystko, co jest twoją udręką z zewnątrz i wewnątrz ciebie, wszystko z czym walczysz i na co poszukujesz rozwiązania – wszystko to jest prostym przejawem tego, co ukrywasz. Ale ty tego nie widzisz, nie łączysz kropek, nie patrzysz na całą rzeczywistość, tylko koncentrujesz wzrok na niektórych obszarach, pomijając inne. To jakbyś postanowił schudnąć i trzymał post owocowo-warzywny od rana do godziny 20, a po tym czasie hulaj dusza, piekła nie ma – jadłbyś co popadnie. A potem byś się dziwił, że dieta nie działa. Nie działa, bo temu trzeba się poświęcić na 100%, gdyż każdy jeden procent, który nie jest ukierunkowany w tę stronę, jest oporem i sabotażystą.
Kiedyś ktoś mnie pytał skąd wziął się Sabotażysta.
To jego źródło.
Wyobraź sobie swoje 100% jakoś 100 centymetrową oś, skierowana w jedną stronę.
A teraz odetnij 20 centymetrów osi i umieść tam strzałkę w drugą stronę.
RYSUNEK:
1. Bez sabotażysty (100% skierowane w 1 stronę, 100% prawdy, 100% przejawione)
2. 80% prawdy i 20% ukryte, sabotażysty, oporu
Wystarczyłoby przestać ukrywać i wziąć cywilną odpowiedzialność za prawdę, która jest i której, choćbyś nie wiem jak bardzo chciał – nie zmienisz. A Prawda obejmuje 100% ciebie i dotyczy wszystkich obszarów twojego istnienia bez wyjątku (nie może być tak, że w domu jestem autentyczny, a w pracy zakładam maskę – kiedy tak jest, konsekwencje są bolesne dla Całości, czyli całego ciebie, a rozwiązaniem jest rozszerzenie zaufania do Prawdy tam, gdzie go nie ma.
Tu skończyłaby się TWOJA wieczna udręka.
Tu jest ulga, oświecenie, niewinność, których szukasz.
Tu jest koniec drogi i totalne przyjęcie.
Tymczasem…
Po pierwsze, w ogóle nie widzisz związku między rzeczywistością zewnętrzną (konkretnie: twoją sytuacją zdrowotną, zawodową, finansową, relacyjną, tym, jak bardzo świat ci sprzyja lub jak bardzo ci dokopuje), a kłamstwami, jakie serwujesz bliźnim.
Po drugie, wierzysz, że prawda jest taka, jaka wyjdzie na jaw, a nie taka, jaka naprawdę jest (to jest nawet zabawne).
Po trzecie, wciąż wierzysz, że praca, jaką masz do zrobienia dotyczy kreowania wizerunku, jaki pokazujesz światu. Tymczasem cała „praca” to po prostu wybranie odwagi. Zaufanie, że to, co jest prawdziwe jest dobre zawsze. Prawda może wydawać się straszna i zła, ale tylko krótkowzrocznemu człowiekowi. W boskim planie, który, zapewniam cię, istnieje i ma się nieustannie świetnie, prawda jest zawsze na miejscu, a człowiek Nią „obciążony” jest niezbędny i doskonały.
Tak więc, drogi Czytelniku, skoro przeczytałeś ten tekst, niech ci służy.
Niech przyniesie dla Ciebie tyle mocy i odwagi, ile jest niezbędne, byś zaufał i oddał prowadzenie boskiemu Przewodnikowi, Który jest jedynym, znającym drogę przez i po wsze czasy.
Z miłością
Dominika
Na początku tekstu- te opisy manipulatorów itd- zaraz mi się włączyło, że oni też niewinni. Nie potrafię stać po jakiejś stronie barykady, ponieważ nie ma barykady. Wcześniej gdzieś to w sobie czułam, ale skusiłam się wierzyć, że to niemożliwe, byśmy mogli się tak napinkalać z powodu iluzji ( postrzegania). To w takim miejscu Umysłu rodzi się chęć obrony Prawdy- i rzeczywiście: jest to zbudowane na pomyłce. Napiszę jako przykład coś nieładnego- od dziecka nie rozumiałam większości kobiet, tak często to, co mówiły nie było tym, co czułam, że jest. Nie wiedziałam, komu ufać (ta przewaga liczebna). No i właśnie bida polega na tym, że dopóki nie zorientujesz się, że ludzie mogą i zasłaniają Prawdę, to ta zasłona nie przydaje ani im nic dobrego, nie mówiąc już o tym, że sam dostajesz po torbie. Pamiętam też, że od dziecka byłam przekonana, że to, jak się zachowuję i myślę jest tak samo ważne, gdy mnie ktoś widzi i gdy np. jestem samiutka w WC. Można by się nad takim dzieckiem pomartwić, ale czy my wszyscy nie jesteśmy wołani ku temu? Zresztą, czasem coś pomyślę, to pojawia się w minutę więc ta “przezroczystość” człowieka wobec Rzeczywistości jest jak najbardziej jawna i stabilnie konkretna, i w sumie nie ma co odkrywać latami Ameryki, tylko przyjąć do (ś)wiadomości. lubię te wykresy, strzałki i inne takie <3
Mnie dotknęło to o czym jest artykuł osobiście. Mąż podrywał kobiety przez internet, udawał kogoś kim nie był, wysyłał im zdjęcia nie swoje i pisał monologi o miłości. Przyłapany atakował mnie, bo przecież nic złego nie zrobił. Nie jego zdjęcia, nie jego profil i nawet osobiście sie z nimi nie spotkał. Seks tylko przez internet przecież… a poza tym to one wysyłały zdjęcia o które prosił nie On przecież. Czekam na termin sprawy rozwodowej, a on twierdzi, że na terapię. Już na jednej był. Tylko czy to prawda…