Jak nie dać się wciągnąć w uzdrawianie z efektem JO-JO?

Ilekroć udajesz się do „specjalisty”, by pomógł ci rozwiązać problem – już na starcie możesz mieć pewność, czy pomoc okaże się skuteczna, czy wywalisz kasę w błoto albo stracisz czas, energię i pewność siebie. Nie ma bowiem większego koszmaru, niż uwięzienie w rozwoju osobistym, duchowym, przepracowywaniu traum, konfliktów czy innych klątw.

Oto jak nie wpaść w pułapkę niekończącego się rozwoju i uzdrawiania, doszkalania się, doskonalenia, walki ze słabościami, pozbywania się ego, obciążeń, tego, co „nie jest moje” etc.
Znajdziesz tu też garść papierków lakmusowych, które pozwolą ci wyjść z pułapki, jeśli już w niej tkwisz – i jako adept rozwojowy, i jako specjalista (terapeuta, coach, wróżka, medium, uzdrowiciel etc.)

Podczas moich sesji i warsztatów bywa, że zadaję pytanie: pragniesz się uwolnić czy chcesz się jeszcze bawić, szukać, karmić umysł tym, co – już sam dobrze wiesz z doświadczenia – nie ma końca? Tylko prawdziwa chęć uwolnienia ponad wszystko, pozwala puścić ludzką dumę i pragnienie stania się lepszym, niż inni. Obecność tego pragnienia jest papierkiem lakmusowym informującym o tym, że pozostajesz w złudzeniu oddzielenia, w perspektywie egocentrycznej, w poczuciu, że twoja wartość musi się wyłaniać na tle – a tym tłem są inni, pozostający choćby o jeden krok, ale ZA tobą. Uznanie innych takimi samymi jak ty jest w tej perspektywie niemożliwe, nawet, gdy wmawiasz sobie, że widzisz równię i jednię.

Gotowy na demaskację tego, co ego najbardziej na świecie pragnie ukryć? Aby się uwolnić, potrzebujesz na to wszystko spojrzeć. Inaczej pozostaniesz więźniem niedoskonałości.

***

Po pierwsze i najważniejsze – rozwiązanie nie jest nigdy nigdzie ukryte.

Co to oznacza w praktyce?

Że jeśli szukasz, szukasz, szukasz i nie znalazłeś – to znaczy, że patrzysz W NIEWŁAŚCIWE MIEJSCE. Innymi słowy: to nie tu!
Nie łudź się, że jak jeszcze trochę poszukasz, to w końcu znajdziesz.
Jeśli teraz nie znalazłeś, to znaczy, że Tego tam nie ma!
I daję ci na to gwarancję.
Wiara, że „w końcu znajdę” jest tym, co zatrzymuje w krainie złudzeń, ponieważ ta wiara powstrzymuje cię przed porzuceniem kierunku, w którym szukasz. Skoro wierzysz, że wytrwałe szukanie w końcu przyniesie efekt – jak mógłbyś porzucić szukanie?

To właśnie pułapka, złudzenie, mechanizm zatrzymania w „Samsarze”.

Ostatnio jedna z moich Klientek powiedziała: „Gdy weszłam na ścieżkę rozwoju osobistego to było jak pień drzewa. A potem z tego pnia wyrastały kolejne konary, gałęzie, niezliczone odnogi. I było tego tak wiele. Kolejne książki, metody, wiedza, jedno odkrycie pociągało za sobą kilka kolejnych. Tego było zbyt wiele. Nieskończenie wiele.”

Tak właśnie działa ta PUŁAPKA!

Wydaje ci się, że zbliżasz się do wyjścia, gdy w rzeczywistości im dłużej szukasz, tym bardziej się oddalasz.
W końcu jednak to szukanie bez ostatecznego efektu stanie się tym, co zbliży cię do uwolnienia. Nastanie ono z chwilą, gdy wycieńczony, zmęczony i zrezygnowany długimi poszukiwaniami, porzucisz je.
I paradoksalnie – właśnie wtedy zrobisz ostatnią rzecz, jaka jest do zrobienia. Jedyną, jakiej nie spróbowałeś.
Poddasz się.
Powiesz: trudno, to najwyżej będę taki, jaki jestem. Ale nie mam już siły, chęci ani pragnienia, by dalej szukać.

I właśnie wtedy zostają spełnione wszystkie warunki, które przynoszą natychmiastowe i ostateczne rozwiązanie.

Pamiętasz anegdotę o małpie i bananach, którą opowiadałam w kilku nagraniach video? Zaczerpnięta z którejś z książek dr Hawkinsa.
Małpa siedząca w klatce próbuje dosięgnąć banana przez kraty. W międzyczasie ktoś otwiera drzwiczki klatki za jej plecami. Małpa jest przekonana, że zdobyć banana może tylko wysilając się, by wyciągnąć ramię wystarczająco daleko. Traci na to całą energię i w końcu pada wykończona. Wtedy widzi, że drzwiczki klatki są otwarte i wystarczyło wyjść, by wziąć sobie spokojnie banana.
Najgorzej jest jednak wtedy, gdy przez przypadek małpie jednak uda się dosięgnąć jednego banana. Wówczas jest już tak pewna, że „tędy droga”, że może nawet wyzionąć ducha z wysiłku, a nie odwróci się i nie zobaczy prawdziwego wyjścia, które cały czas jest otwarte i nigdzie nie ukryte.

To doskonała analogia tego, jak w istocie wygląda wydostanie się z pułapki TERAZ.

Jeśli idziesz do specjalisty albo czytasz nawet najsłynniejszą i najbardziej polecaną książkę, która oświeciła już tłumy ludzi, i dowiadujesz się, że MUSISZ COŚ ZROBIĆ (zmienić, naprawić, przepracować, uzdrowić, wykonać rytuał, pożegnać, przywitać, powstrzymać, puścić itp. itd.) – czyli upraszczając i uprzedzając wszelkie mogące wyniknąć z tego, co tu napisane, dyskusje i wątpliwości: jeśli dowiadujesz się, że TERAZ jeszcze nie jesteś doskonały, coś jest z tobą nie tak, coś musisz jeszcze zrobić lub zrozumieć – wówczas BŁĄD jest obecny i będzie obecny aż do jego PORZUCENIA.

Zwróć uwagę, że porzucenie błędu nie jest ani naprawą, ani uzdrowieniem. Jest AKTYWNYM przeniesieniem wiary inwestowanej w wątpienie w doskonałość WPROST DO uznania doskonałości (pomimo obecnej perspektywy, która dostrzega niedoskonałość).

***

Dwa.
Ilekroć jesteś ty i autorytet, czyli ktoś, kto wie lepiej, „ma już to przerobione”, jest ponad tobą, dalej, wyżej itp. – jest takim za sprawą BŁĘDU POSTRZEGANIA.

Ten błąd JEST OBECNY.
Znaczy to, że ty tego kogoś tak postrzegasz i on sam siebie i ciebie tak postrzega.
Obecność błędu jest bezosobowa, jak każda obecność.

Porzuć zatem pragnienie projekcji winy i chęci zrozumienia.
Bowiem obecność błędu jest dobra, jak każda obecność.
Tym, co się liczy jest sama świadomość obecności błędu.

Zatem jeśli tylko widzisz specjalistę, który jest przekonany, że może ci pomóc. Albo gdy ty sam czujesz się takim specjalistą, misjonarzem i ważną personą, sprowadzoną na ten świat, by „wyprowadzać ciemny lud” i nieść kaganek czy tam światło „niezbędne” ludzkości – wiedz, że jesteś w błędzie postrzegania, bowiem nic na tym świecie nie jest niedoskonałe teraz, nic nie wymaga uzdrawiania, naprawy ani przewodnika kogokolwiek „z tego świata”. Prawdziwy Przewodnik jest jeden. I na pewno ty nim nie jesteś. Ani nikt, kogo znasz.

Prawdziwy Przewodnik jest stale obecny jako wewnętrzne prowadzenie ku uldze, prozaicznej przyjemności i błogości TERAZ. Bez warunków, czyli stawania się JAKĄŚ osobą, personą, tożsamością, ideałem.

Prawdziwego Przewodnika poznasz po tym, że nie zostawia cię ani na sekundę. A to oznacza, że prowadzi cię On po codzienności – od chwili, w której otwierasz oczy, aż do momentu, gdy znikasz. Całej przytomności towarzyszy nieustannie Przewodnik, Którego nie sposób ani przeoczyć, ani zlekceważyć na amen. On jeden zna drogę i ma zawsze rację. Wszystko, co Nim nie jest – podszywa się pod Niego i ulegnie demaskacji w zderzeniu z Prawdą – tego możesz być absolutnie pewien.
(dlatego nie ma bardziej światłych słów dla ciebie, który pragniesz prawdziwej wolności, niż „WYBIERAM WIDZIEĆ PRAWDĘ”).

Ufaj Temu, Który jest niewidzialny i JEST.
Ten, którego widać, a którego nie ma przy tobie teraz i zawsze – nie jest tym, który cię ostatecznie wyprowadzi.

***

I po trzecie, czy masz świadomość (jasne, że nie!), że to, jak dziś jawi ci się rzeczywistość, świat, ty i to, co obecne – TO WSZYSTKO JEST OSTATECZNE, OBECNE I PRAWDZIWE?

Oznacza to, że ja, ty i ktoś trzeci widzimy TO SAMO. Różnica perspektyw polega mniej więcej na tym:

1. Pojawiają się kłęby myśli, spada deszcz, ktoś mnie olewa – wszystko to jest takie i to jest okej. Przyjmuję, przybijam pieczęć z napisem O.K. i pozwalam napływać kolejnym rzeczom.

2. Dzieją się te same rzeczy, co w punkcie 1. Jednak: w tej perspektywie uważam, że te kłęby myśli są „do przepracowania”, że nie powinny być obecne. Kiedy spada deszcz upatruję w tym symbolicznie, że to anioły płaczą z żalu nad uzasadnioną stratą. Ktoś mnie olał? To pewnie schemat rodowy, na który nie wyrażam zgody, ponieważ „uzdrowiona osoba” nie doświadcza takich negatywności.

Widzisz różnicę?
Możesz patrzeć i nie akceptować, czyli WIERZYĆ, że tak jest źle i powinno być inaczej, niż jest.
Albo możesz patrzeć i przyjmować, uznawać, że to, co widzisz jest ostateczne, właściwe, ukazuje ci wszystko i nic nie pozostaje ani ukryte, ani poza twoim zasięgiem, ani nie ma rzeczy zarezerwowanej dla „ciebie doskonalszego”, bardziej oświeconego czy uzdrowionego.

I na koniec – PAMIĘTAJ! że myśli mają charakter samo-sabotujący.
Oznacza to, że po lekturze tego tekstu możesz albo doświadczyć ulgi, olać to, co spina i wybrać uwolnienie ALBO zawierzyć jednej z tych myśli, które teraz przychodzą i mówią ci: ale to uwolnienie, ta doskonałość, to oświecenie to nie jest dla ciebie TERAZ. Bo tyto jesteś taki niedoskonały, nieuzdrowiony i są inni, którzy widzą i wiedzą lepiej niż ty.

To, że ten głos się pojawi – to normalka.
Nie mógłby się nie pojawić, gdy jesteś tak blisko ostatecznego uwolnienia od całego fałszu.
Gdybyś tylko teraz zaufał i otwarł się na ewentualność o tym, że niczego ci nie brakuje i że ty, właśnie teraz i taki jesteś perfecto i super potrzebny światu. Taki właśnie!
To zamiast samo-sabotującego i wątpiącego głosu, który znasz.

Tym jest oświecenie.

A jeśli jakimś cudem wciąż nie potrafisz odpuścić – zapraszam cię z całego serca do mnie na sesję albo warsztaty w stadzie koni (już za chwilę). Razem poradzimy sobie z całym fałszem, bo wszystko, co prawdziwe wspiera twoje uwolnienie.

Z miłością
Dominika

1 Comment
  • Mega tekst! Porusza do kosci. Dzieki! Czuje, ze tak duzo sie dzieje teraz na tym poziomie odpuszczania, puszczania sie w przepasc zaufania. Mega wazny czas.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *