Ściga cię twoje własne złudzenie
Co jest twoim największym złudzeniem
Czyli rzeczą, co do której wierzysz, że wygląda inaczej, niż w rzeczywistości jest?
Czy łudzisz się co do tego, że twój partner JEST inny, niż jest
To znaczy, że kiedy cię olewa, oszukuje albo nadużywa – czy wtedy zamiast zobaczyć go takim, łudzisz się: on się zmieni / lub: on tak naprawdę jest inny, potrafi być inny, pamiętam.
Czy może łudzisz się, że nieuczciwe zagrania przyniosą ci korzyści?
Kolejny raz kombinujesz, próbujesz iść na skróty, zarobić szybką kasę albo kogoś okłamać
I kolejny raz spotyka cię „karma”, czyli kończy się draką, odrzuceniem, opuszczeniem, końcem znajomości, niedoborem finansowym, długami, utratą reputacji albo uderzasz się w mały palec u stopy.
A może łudzisz się, tak jak ja, że ludzie są uczciwi, fair i zachowają się wobec ciebie w porządku i z miłością. A potem się okazuje, że od początku realizowali swój ukryty interes, wykorzystali cię po raz enty, fantazja o bliskości i prawdziwej bezinteresowności rozpada się jak domek z kart – jednym dmuchnięciem.
Czymkolwiek jest to, co wciąż sprawia ci zawód, kiedy tak żyjesz swoim życiem w tym bogatym i wielobarwnym świecie – jest to treść, która dotyczy złudzenia wobec którego nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy, na fakty, na rzeczywistość. Treść życia bombarduje cię informacją JAK NAPRAWDĘ JEST, a ty dalej swoje. Jak katarynka. Kretynka. W kółko i w kółko ta sama lekcja o wmawianiu sobie czegoś, czego byś sobie życzył, ale co nie jest prawdą.
Inaczej. Życzyłbyś sobie raczej, żeby prawda wcale nie okazała się właśnie taka, jaka jest. Wolałbyś, żeby partner nie okazał się skurwysynem, choć JEST nim przez większość czasu, a ty z tego powodu cierpisz i nie możesz zakończyć cierpienia, bo według ciebie ON wcale nie jest taki, jaki JEST.
Nie chciałbyś, żeby naprawdę się okazało, że nie możesz zrobić czegoś na skróty, po łebkach. Albo, że żadna dieta czy psychoterapia nie zadziała, jeśli nie postawisz wszystkiego na jedną kartę i nie oddasz się cały wielkiej niewiadomej, która mogłaby się wtedy tobie przydarzyć.
Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić (tak jak ja nie jestem) jak wyglądałoby życie w świecie, w którym nie możesz nikomu ufać, oddać się w całości, sprzedać siebie na pierwszej randce, mówić prawdy zawsze i wszędzie. W takim świecie cierpieniem jest przetrzymywanie Prawdy w piwnicy. Na to zgodzić się nie mogę.
Cóż zatem?
Nic.
Nie myśl o konsekwencjach, które nigdy nie nastąpią.
Żadna twoja myśl, która miałaby wywołać lęk i sprawić, że cofniesz się przed byciem Sobą, przed spojrzeniem prawdzie w oczy, przed chęcią demaskacji każdego złudzenia, o ile jeszcze jakieś istnieje, bez względu na konsekwencję (pragnienie Prawdy ponad wszystko) – nie jest Prawdą. Każda jest zabiegami Sabotażysty, by złudzenia trwały. Inaczej. By prawda nie dotarła do twojej świadomości.
A Prawda jest.
I to przez to, że jest taka, jaka jest – cierpisz.
Nie chcesz Jej – a Ona inna nie będzie.
Nie może być.
Jest niepodatna na twoją życzeniowość ani na twoje odwracanie wzroku i wmawianie sobie.
JEST!
Dlaczego wciąż i wciąż spotyka cię to samo rozczarowanie, ten sam zawód, ten sam nóż w plecy, to samo skurwysyństwo czy inny rodzaj bólu z tego świata?
Bo pokazuje się PRAWDA.
A ty zamiast Ją wreszcie uznać. Potraktować jak ODKRYCIE Ameryki. Odetchnąć z ulgą, że jest tak i inaczej nie będzie. Koniec. Finito. Ty wtedy narzekasz, psioczysz, wściekasz się, czujesz zawód, rezygnujesz, wyrażasz swój ból na tak wiele sposobów.
Tak.
Prawda boli.
Ten jeden raz – kiedy ją dopuszczasz, czyli przestajesz siebie oszukiwać (w tym temacie, o który chodzi, który jest aktualnie tym, co się dzieje w twoim życiu – bo mówimy o PRAKTYCE tu i teraz, a nie o filozofii, a do tego mówimy o TOBIE, nie o kimś, kogo znasz).
Boli rozerwanie szwu, którym przyszyte było do Ciebie złudzenie.
Ta rana szybko się goi.
Możesz się czuć – dosłownie – jak po operacji duszy.
(często tak TO odczuwałam)
Pozwól sobie na rekonwalescencję.
Nie bój się tego bólu i tej operacji.
Uwalnianiu siebie towarzyszą naprawdę silne procesy w psychice i w ciele.
TO się nie dzieje w twojej głowie.
TO się dzieje całym tobą.
Cały musisz się poddać.
To taka sama różnica jak między obejrzeniem filmu o Tajlandii, a podróżą tam.
Oglądając film nic się tak naprawdę nie wydarzy.
Niech ten tekst przyniesie ulgę każdemu, kto jej teraz potrzebuje.
Zrób coś, zamiast tylko patrzeć i puść go dalej!
Z miłością
Dominika