Top 8 prostych produktów, dzięki którym poczujesz sytość

Podjęcie decyzji o przejściu na dietę, o zadbaniu o swoje odżywianie albo o zrezygnowaniu z produktów, które ewidentnie ci nie służą (u mnie są to sery i słodycze), jest banalnie proste. Ten moment jest pełen pewności, motywacji i nadziei. Prawdziwy problem pojawia się „w ogniu wydarzeń”, czyli wtedy, gdy realizacja twojej decyzji sprawia, że czujesz się gorzej: jesteś głodny, nie czujesz sytości, niczego bardziej nie pragniesz, jak rzucenia się na to, co „zakazane”.

Pamiętaj, w przejściu na nowy sposób odżywiania nie chodzi o walkę ani o siłę woli. Jeśli sądzisz, że tylko dzięki powstrzymywaniu się i trzymaniu siebie w ryzach może ci się udać – nie tylko jesteś w błędzie. To przepis na porażkę. Jak długo można naciągać gumę, dopóki nie będzie napięta tak bardzo, że w końcu, zgodnie z prawami fizyki, wystrzeli w drugą stronę, przynosząc nie tylko efekt jo-jo, ale też falę frustracji, rezygnacji, nienawiści i pretensji do siebie oraz samokrytyki. Wszystkie w ten sposób wytworzone negatywne emocje najprościej będzie… zajeść. I tak w koło Macieju.

Sądzę, że każdy czytający ten artykuł zna to i wie, o czym mówię.

Pamiętaj, że twoje odżywianie jest ściśle powiązane z całą resztą twojego życia, twojej codzienności. Nie, nie chcę cię teraz zachęcać do wizyty na mojej sesji terapeutycznej w celu rozpracowania tematu od strony psychologicznej. Teraz chcę ci pokazać prosty krok, który możesz wcielić w życie już teraz i tym samym zapewnić sobie mądre podejście do diety. Mądre oznacza takie, które nie prowadzi do napinania gumy, tylko pozostawia cię w pozycji neutralnej po każdym posiłku.

Oto moje top 10 produktów, które dodaję do posiłków albo zjadam po prostu, aby poczuć sytość i odżywienie w miejsce pustki, poczucia niedożywienia, głodu.

 

  1. Awokado

    Kiedy miałam w swoim życiu okresy „na surowo” i jednocześnie miałam ogromną potrzebę najeść się – rozgniatałam awokado z czymkolwiek i np. faszerowałam tym pieczarki.
    Uwaga: awokado jest tłuste. Fakt, że jest to owoc nie znaczy, że masz się nim objadać bez opamiętania. Jednak awokado wrzucone do sałatki sprawi, że z lekkiej zieleniny stanie się ona w odczuciu twojego organizmu – sycącym posiłkiem.
    Zainspiruj się moimi przepisami z awokado

 

  1. Siemię lniane

To mój hit jeśli chodzi o niepozorny dodatek, który natychmiast wypełnia żołądek niczym dwudaniowy obiad. Siemię lniane to nasiona, które zalane ciepłą wodą lub ugotowane zmieniają się w gluta. Zmielone siemię lniane dodane do gulaszu warzywnego doda gęstości i sytości, a garść wrzucona do koktajlu owocowego sprawi, że poczujesz się po nim jak po całej furze kanapek – ale bez uczucia ciężkości i niestrawności. Bowiem siemię wspomaga trawienie i zabezpiecza cały układ pokarmowy. Jest genialne!

Możesz szukać siemienia na sklepowych półkach albo zamówić w internecie. Mam sprawdzonego sprzedawcę od tego typu produktów, czyli pestek, orzechów, suszonych owoców, przypraw i innych dodatków – zawsze są świeże i najwyższej jakości, a to rzadkość. (LINK do Allegro, nie jest sponsorowany, a sprzedawca nie wie, że go polecam). 

 

  1. Pomarańcza lub inny soczysty owoc

    Choć jest niepozorna i wydaje się być czystym sokiem, zjedzenie pomarańczy między posiłkami albo wtedy, kiedy nie chcę obciążać żołądka (np. przed treningiem albo wyjściem na saunę), nie tylko świetnie smakuje, ale też syci i odżywia! Sok, witaminy, struktura do pogryzienia, czas jedzenia – to, jak ona na mnie działa sprawia, że przestaję mieć ochotę na „coś konkretnego”, znika głód, a ja czuję się lekko, atrakcyjnie i w punkt w tych momentach, o których napisałam.
    Sądzę, że gdybym chciała zaszaleć i zastąpić pomarańczą zwykły posiłek – prawie na pewno skończyłoby się to jojem. Dlatego pomarańcza ma u mnie swój własny czas.

 

  1. Słonecznik surowy lub prażony

    Jako dodatek do warzyw, past, koktajli, a nawet sucha przekąska (to rzadziej). Surowy można namoczyć albo uprażyć. Prażony zmienia smak potraw, ich strukturę (jest co chrupać) i dodaje sytości tak, jakby dodać ser, a jednocześnie nie czyni w organizmie tego, co nabiał – nie „idzie w uda” i nie sprawia, że po posiłku koniecznie musisz iść się położyć. Dla mnie pora na słonecznik zaczyna się od obiadu. Wrzucony do porannego koktajlu bardzo mnie obciąża.
    Ziarna słonecznika są naprawdę tanie, więc warto zaopatrzyć się w większe ilości i używanie według potrzeb.
    Ku inspiracji – przepis na mój raw dip na bazie słonecznika, który z powodzeniem zastępował mi serki.

 

5. Strączki: fasola, bób, groszek, ciecierzyca etc.

Kiedy przyjdą do ciebie te dni, gdy będziesz potrzebował naprawdę konkretnego posiłku, poczucie sytości zagwarantują ci strączki – albo jako dodatek do potrawy, albo jej bohater. Zawsze warto mieć pod ręką puszkę groszku – możesz go po prostu wysypać na talerz obok reszty, zmiksować na pastę, dodać do potrawy albo użyć jako bazę do najprostszego vegan „mięsa”, jakie przyrządzisz domowym sposobem, czyli burgerów z grochu.
Fasoli możesz używać suchej i moczyć ją przez noc, jeśli masz fazę na takie zabawy jedzeniowe, albo możesz po prostu mieć w spiżarce kilka puszek i nawet zjadać je widelcem wtedy, gdy poczujesz się naprawdę głodny. Lub tworzyć potrawy z jej udziałem. A jeśli najdzie cię na słodkości – totalnie polecam ci moje brownie z fasoli – bezglutenowe, bez mąki, może być bez cukru (zamiast niego banany), a do tego trudno poznać z czego jest zrobione. Przyznam szczerze, że robiłam brownie z fasoli według wielu przepisów i to właśnie ten jest według mnie bezkonkurencyjnie najsmaczniejszy!

 

6. Soki tłoczone

Czyli te z lodówek lub kilkulitrowych kartonów, a nie te z działu z napojami. Te drugie są z koncentratu i z sokiem z owoców nie mają wiele wspólnego. Wadą tych pierwszych jest pasteryzacja i ewentualnie jakość owoców, z których były tłoczone. Sama oddaję swoje jabłka do tłoczni i smak moich soków w porównaniu z jabłkowymi z mojego ulubionego supermarketu na “B” to niebo a ziemia, ale lepsze takie, niż żadne. Uwielbiam tłoczone soki, kupuję je w litrowych butelkach, bo te są smaczniejsze niż 5-litrowe. Poluję na promki i wtedy wyjeżdżam z kilkoma kartonami. Po obiedzie już czeka na mnie wąska szklanka soku – na deser. Pijam soki też jako przekąski. Uwaga, zwróć uwagę na wielkość i estetykę szklanki, z której pijesz. Naprawdę jest różnica, kiedy popijam soczek z eleganckiego kieliszka z grubego szkła, a kiedy piję z wielkiej szklanicy do koktajli – wtedy smakuje jak Cośta(m). A może tylko ja tak mam?

 

  1. Mała garść orzeszków arachidowych całych lub grubo zmielonych

    Celowo napisałam, że mała, ponieważ orzeszki mogą cię wciągnąć, a wtedy będzie z nich więcej szkody niż pożytku. Mają wiele zastosowań – dorzucone do sałatki podnoszą jej atrakcyjność, zmieniają strukturę, chrupią, sycą i ma się ochotę je nabierać na talerz. Zmielonymi można posypać jakąkolwiek potrawę słodką lub słoną. Kiedy nie jadam serów, posypuję nimi potrawy jak parmezanem. Również dodane do koktajlu podnoszą jego sytość. Orzeszki ziemne zmielone saute (czyli bez żadnych dodatków) na gładką masę to najczystsze masło orzechowe – identyczne jak to ze sklepu, tylko bez konserwantów czy stabilizatorów. Uwaga, bo masło orzechowe i wciąga, i tuczy!
    Ciekawostka: orzeszki ziemne to tak naprawdę fasola!
    A oto garść pomysłów na pyszne wykorzystanie orzeszków.

 

8. Płatki migdałów, najlepiej prażone

U mnie: koniecznie prażone, podobnie jak sezam. Bez uprażenia w ogóle nie oddają smaku, choć na wierzchu potrawy pieczonej w piekarniku – same się aromatycznie prażą. Prażyć można saute albo z solą. Sypać można nimi wszystko, a u mnie brokuł na parze al dente z płatkami migdałów to już tradycja! Są doskonałym dodatkiem do sałatek warzywnych i owocowych. Można nimi oprószyć dania jednogarnkowe, zupę krem czy sałatkę. Dodają potrawom wykwintności, smaku i pięknie zdobią. Płatki migdałów, podobnie jak siemię i słonecznik – kupuję u Agnex na Allegro.

 

+ BONUS!

  1. Banan

    Nie jestem totalną fanką bananów. Lubię tylko niezbyt dojrzałe i w małych ilościach. Niemniej jednak gdybym o nich nie napisała, z pewnością pojawiłyby się w waszych komentarzach, ponieważ banany to ulubiony owoc przy przechodzeniu na frutarianizm, witarianizm, diety owocowo-warzywne, o ile nie ma w wybranej diecie reguły wykluczającej banany – jak w poście dr Dąbrowskiej.
    Banany dla mnie są owocową wersją ziemniaków. Na własne oczy widziałam ludzi rezygnujących z przetworzonego jedzenia, którzy zjadali kiść 6-8 bananów na raz – po to, żeby się zapchać i nie czuć głodu.
    Jestem zachwycona potencjałem bananów jeśli chodzi o dosładzanie ciast oraz stosowanie ich jako zamiennik jajka. Dobrze wiążą i mają mnóstwo zastosowań.
    Banan wrzucony do koktajlu czy do sałatki owocowej z całą pewnością podniesie ich sytość i doda specyficznego, egzotycznego smaku. Byle by nie był zbyt dojrzały, bo wtedy staje się nie tylko bardzo słodki, ale też tuczący.

 

Jeśli dotarłeś do tego miejsca – bardzo ci dziękuję za poświęconą uwagę. Mam nadzieję, że podobała ci się moja lista porad i że poczujesz się dzięki niej bardziej odważnie w kuchni podczas zmiany nawyków żywieniowych z tego, co nie służy twojemu zdrowiu, samopoczuciu i sylwetce.

Jeśli masz swoje sprawdzone sposoby na sytość – opisz je w komentarzu. Chętnie je poznam ja i inni Czytelnicy.

Trzymam kciuki za każdego z was, bez wyjątku, żeby odnalazł swój idealny sposób odżywiania, dzięki któremu będzie po prostu szczęśliwy i wolny od dręczących myśli i restrykcji.

Zapraszam do lektury moich innych artykułów oraz do oglądania materiałów video, które dotyczą w szczególności zdrowia w sferze psychicznej i emocjonalnej oraz relacyjnej, a także do umawiania się na sesje indywidualne w dowolnym temacie. Zapewniam, że każde spotkanie ze mną twarzą w twarz przynosi zaskakujące rezultaty. Jeśli się wahasz – zajrzyj do opinii.

 

Z miłością
Dominika

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *